• Artykuł został opublikowany w „Magazynie Solidarność” we lutym 2025. PDF z materiałem można pobrać >>TUTAJ<<
  • Autor: dr Piotr Brzeziński, historyk, doktor nauk humanistycznych, zastępca dyrektora Instytutu Dziedzictwa Solidarności w Gdańsku 

25 stycznia 1971 roku Edward Gierek niespodziewanie przyleciał do Gdańska. Przybył tu, aby prosić robotników o wsparcie dla nowej ekipy rządzącej. „No więc jak – pomożecie?” – zapytał. W odpowiedzi na apel I sekretarza KC PZPR robotnicy mieli ponoć spontanicznie i chóralnie odkrzyknąć: „Pomożemy!”. Tyle mówi legenda. A jak było w rzeczywistości?

Mimo krwawej pacyfikacji w grudniu 1970 roku polskie Wybrzeże nadal przypominało tykającą bombę. Nie wiadomo było tylko, kiedy nastąpi kolejny wybuch społecznego niezadowolenia. Radykalizowały się nastroje robotników. Domagali się oni poprawy warunków socjalnych, ukarania osób odpowiedzialnych za grudniową masakrę, usunięcia z władz Stanisława Kociołka, Józefa Cyrankiewicza i Mieczysława Moczara, powołania niezależnych od partii związków zawodowych, zniesienia cenzury, a nawet zwiększenia roli Kościoła katolickiego w życiu społecznym.

W styczniu 1971 roku w Zarządzie Portu Gdynia, Gdyńskiej Stoczni Remontowej i Stoczni im. Komuny Paryskiej doszło do krótkotrwałych strajków. Protestowały też inne zakłady. W Stoczni Gdańskiej im. Lenina odnotowano aż pięć strajków, w których łącznie uczestniczyło 13 tys. robotników. W końcu stycznia stanęły największe zakłady Szczecina.

Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, Edward Gierek zagrał va banque i 24 stycznia 1971 roku poleciał do Szczecina, aby osobiście porozmawiać ze strajkującą załogą Stoczni im. Warskiego. Negocjacje były burzliwe, lecz szef PZPR dopiął swego i szczecinianie wrócili do pracy.

Gierek wspominał później: „Po tamtej nocy, choć wyczerpany i skrajnie znużony, postanowiłem rano natychmiast lecieć do Gdańska”. Zdaniem towarzyszącego mu Franciszka Szlachcica: „Gierek uparł się, że spotkanie musi odbyć się w Gdańsku. Gdańsk nie może być gorzej potraktowany niż Szczecin”.

Dwa miasta – porównanie

Gdańska wizyta miała jednak zupełnie inny charakter niż wyjazd do Szczecina. Została drobiazgowo wyreżyserowana, a Służba Bezpieczeństwa nadała jej kryptonim „Przyjazd 25”.

W materiałach SB czytamy: „W dniu 25 stycznia 1971 r. spodziewane jest spotkanie delegacji większych zakładów pracy Gdańska i Gdyni z przedstawicielami Sekretariatu KC PZPR. Spotkanie odbędzie się o godzinie 11.00 w okrągłej Sali Prezydium WRN [Wojewódzkiej Rady Narodowej – P.B.]. Zakłada się, że około godziny 10.00 na salę zostanie wprowadzona grupa aktywu partyjnego w liczbie około 100 osób. Grupę wprowadzi jeden z sekretarzy KW PZPR w Gdańsku. Grupa ta zobowiązana jest do zajęcia pierwszych rzędów krzeseł przy scenie. Pozostali delegaci zostaną podwiezieni pięcioma autokarami po godzinie 10.00, najpóźniej do 10.30”.

Najlepsze miejsca zajęli więc partyjni aktywiści. Także niektórzy reprezentanci robotników zostali odpowiednio dobrani, gdyż bezpieka otrzymała polecenie „wytypowania odpowiednich kandydatów” na delegatów. Następnie mieli być oni oficjalnie zgłaszani „przez inną agenturę, kierownictwo [zakładów pracy – P.B.] i własne, stawiane kandydatury”.

Ich zadaniem było manipulowanie reakcjami pozostałych uczestników spotkania. Polecono im np. „wysuwanie realnych, korzystnych politycznie i ekonomicznie postulatów” i „spontaniczne reagowanie na odpowiednie elementy ze spotkania z kierownictwem [partyjnym – P.B.], które mogą mieć wpływ na rozładowanie atmosfery, spokojną pracę i podejmowanie zobowiązań produkcyjnych”.

Nie tylko robotnicy

Na 181 robotniczych delegatów co szósty okazał się współpracownikiem SB. Wśród delegatów było też 45 członków PZPR. Oczywiście w sali znaleźli się też autentyczni delegaci, w tym 6 osób aktualnie inwigilowanych przez bezpiekę i 13 zidentyfikowanych przez nią jako aktywni uczestnicy grudniowej rewolty. Na wszelki wypadek w każdym wiozącym robotników autokarze ulokowano – udającego pilota – funkcjonariusza SB, który jednak zamiast pilotować przejazd śledził zachowanie pasażerów. W szatni Prezydium WRN w tłum delegatów wmieszało się kolejnych 25 funkcjonariuszy SB, którzy wraz z nimi udali się do sali obrad.

Robotnicy byli zaskoczeni, gdyż nie tego się spodziewali. Jak wspominała Anna Walentynowicz: „Mieliśmy pojechać do Warszawy. Na drogę dostaliśmy »suchy prowiant«: po dwa jabłka i wodę mineralną. Podróż trwała krótko – skończyła się przed gmachem Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku”. Władzom chodziło zapewne o zaskoczenie delegatów i zdobycie nad nimi przewagi psychologicznej.

Spotkanie rozpoczęło się o godz. 11.00 i trwało osiem godzin. Oprócz Gierka przyjechali: Edward Babiuch, Piotr Jaroszewicz i Franciszek Szlachcic. Lokalne władze reprezentowali: Alojzy Karkoszka i Tadeusz Bejm. Gierek wspominał później, że robotnicy „byli otwarci na wszelkie rzeczowe argumenty, skłonni do poświęceń, nie chcieli tylko być traktowani nonszalancko, bez cienia partnerstwa”. Opisane wyżej zakulisowe przygotowania do tego spotkania najlepiej jednak dowodziły, że o faktycznym partnerstwie nie było mowy.

Mimo to atmosfera spotkania daleka była od spokoju. „Dlaczego [Stanisław] Kociołek nawoływał do pracy, a tymczasem wojsko zajęło stocznię?”– pytał delegat ze Stoczni im. Komuny Paryskiej. „Dlaczego każdą zmianę [władzy – P.B.] muszą robotnicy przypłacić krwią?” – wtórował mu pracownik Stoczni Północnej. „Dlaczego taka obłuda w prasie? Dlaczego zapomniano o swoim narodzie?”; „Dlaczego robotnicy musieli iść do partii, a nie partia do robotników?”– pytał przedstawiciel Elmoru. „Kto wydał rozkaz? Dlaczego jest taka anarchia gospodarcza?” – pytał stoczniowiec z Gdyni, dodając: „Towarzyszu Gierek, wy musicie zwołać sobór, jak Jan XXIII, i przeprowadzić generalną odnowę!”.

Tłumaczenia Gierka

Robotnicy zarzucili I sekretarza gradem pytań i postulatów, wśród których znalazły się żądania: ukarania winnych grudniowej masakry, uniezależnienia związków zawodowych od PZPR, złagodzenia cenzury i zaprzestania praktyki przysyłania do lokalnych władz „ludzi z Warszawy”. Pytany o cel swojej niedawnej podróży do Związku Sowieckiego Gierek tłumaczył, że poleciał do Moskwy, „by ich prosić o dostawę cementu”. A tłumaczący się z użycia broni palnej wobec manifestantów Szlachcic się rozpłakał.

Kończąc spotkanie, Gierek powiedział: „Chciałbym zakończyć apelem o zaufanie, wiarę i pomoc, o coraz lepszą pracę. Możecie być przekonani, że wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej gliny i nie mamy innego celu jak ten, który tu deklarowaliśmy. Jeśli nam pomożecie, to sądzę, że ten cel uda nam się wspólnie osiągnąć. No więc jak – pomożecie?”.

„Jak nas przyciśnięto: – No pomożecie chyba, nie? No, chyba pomożecie! – wtedy odpowiedzieliśmy: – Pomożemy” – wspominał w wydanej na początku lat 90. XX wieku „Drodze nadziei” Lech Wałęsa.

Tymczasem w relacjonującym na gorąco to spotkanie „Głosie Wybrzeża” (wydanie z 27 stycznia 1971 roku) ani słowem nie wspomniano o okrzyku „Pomożemy!”. Napisano tylko: „Odpowiedzią na te słowa były burzliwe oklaski zebranych”.

Oddajmy głos badającemu ten temat Jerzemu Eislerowi: „Powszechnie uważa się (tak po latach myślało nawet wielu uczestników spotkania z Gierkiem), że odpowiedziało mu chóralne: »Pomożemy!« wypowiedziane przez stoczniowców. O tym, że nic takiego się wówczas nie wydarzyło, można się przekonać, oglądając archiwalny film z tego spotkania lub słuchając nagrania magnetofonowego. Rozległy się tylko umiarkowane oklaski, ale środki masowego przekazu niemal od razu postanowiły zdyskontować propagandowo podróż nowego I sekretarza KC na Wybrzeże”.

Z perspektywy

Komunistyczna propaganda nie przyniosła efektów od razu. Warto zauważyć, że dopiero lutowy strajk łódzkich włókniarek i wymuszone nim na władzach PRL odwołanie 1 marca 1971 roku podwyżki cen żywności uspokoiło sytuację w kraju.

Z czasem hasło „Pomożemy!” stało się czołowym sloganem propagandy czasów gierkowskich. Nic dziwnego, że zapadło ludziom głęboko w pamięć, deformując zarazem rzeczywisty obraz wydarzeń. Najlepiej dowodzi tego fakt, że po latach tę zniekształconą narrację potwierdziły nawet relacje Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy.

Wyszukaj na stronie

Anuluj wyszukiwanie