Rozmowa z Włodzimierzem Rędziochem, polskim watykanistą, pracownikiem „L’Osservatore Romano” i autorem bestsellerowej książki „Niezapomniany”, która zawiera świadectwa najbliższych przyjaciół i współpracowników Karola Wojtyły.
IDS – Jak to się stało, że został Pan jednym ze współpracowników Jana Pawła II ?
– Włodzimierz Rędzioch: W Rzymie mieszkam prawie 40 lat, chociaż nigdy tego nie planowałem. Tak jak dla wielu z nas, także dla mnie wybór Polaka na papieża w 1978 roku był przełomowym i niezwykłym wydarzeniem. Ale nie przypuszczałem, że ten fakt zmieni całe moje życie. Kiedy ukończyłem studia inżynierskie w mojej rodzinnej Częstochowie i afrykanistykę na Uniwersytecie Warszawskim, wyjechałem do Paryża, aby tam kontynuować studia z zamiarem wyjazdu do Afryki. Jednak pewnego dnia zaprzyjaźniony jezuita o. Kazimierz Przydatek i ks. Ksawery Sokołowski zaproponowali mi „misję specjalną”.
IDS – Niezwykłe. A na czym miała polegać ta misja specjalna?
– Chodziło o współpracę przy organizowaniu centrum dla polskich pielgrzymów w Rzymie, w pobliżu słynnej Via della Conciliazione. Na początku wahałem się, ale po kilku miesiącach podjąłem to swoiste wyzwanie i pojechałem prosto z Paryża do Rzymu…
IDS – Na szczęście się Pan zdecydował. Dlaczego?
– Już wtedy Jan Paweł II podbijał ludzkie serca. I moje także.
IDS – Praca dla tak wybitnej postaci jak Jan Paweł II była nie tylko zaszczytna, ale też w pewnym sensie codziennym wyzwaniem. Jak wyglądała Pana praca u boku Ojca Świętego?
W pierwszym roku pomagałem i towarzyszyłem pielgrzymom z Polski, którzy – oprócz zwiedzania Wiecznego Miasta – uczestniczyli w oficjalnych lub prywatnych audiencjach u Jana Pawła II. A od 1981 roku pracowałem przez 32 lata w biurze watykańskiej gazety „L’Osservatore Romano”. Miałem wtedy szczęście często uczestniczyć w mszach św. sprawowanych przez Ojca Świętego w jego prywatnej kaplicy. Było to wielkie przeżycie duchowe. Nigdy nie widziałem nikogo, kto z takim zaangażowaniem odprawiałby Eucharystię.
Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że zawsze na papieskim klęczniku był stosik karteczek z prośbami o modlitwę. Papież zawsze te karteczki uważnie czytał, przekładając jedna po drugiej, w głębokiej ciszy. Nigdy nie modlił się ogólnie, tylko bardzo konkretnie i w konkretnej intencji. Jak się później okazywało, wiele z tych modlitw Jana Pawła II było wysłuchiwanych…
IDS – Jakie okoliczności zainspirowały Pana do opisania w książce ponad dwudziestu wspomnień najbliższych przyjaciół i osób towarzyszących Janowi Pawłowi w jego pontyfikacie?
– Z potrzeby serca i ze świadomości, że Jan Paweł II to osoba niezwykła, która podczas dwudziestu siedmiu lat pontyfikatu przyczyniła się do wielu zmian w świecie, ale nie dzięki jakiejś przemyślanej strategii politycznej, ale dlatego, że potrafiła poruszyć sumienia i serca ludzi. A prawdziwe i trwałe przemiany pochodzą właśnie z głębi serca człowieka. Myślę, że w opowieściach zawartych w mojej książce każdy odnajdzie także te nieznane szerzej historie czy anegdoty związane z Karolem Wojtyłą.
IDS – Jedną ze szczególnych opowieści w książce „Niezapomniany” jest wywiad, który przeprowadził pan z Benedyktem XVI.
– Rzeczywiście papież senior po raz pierwszy odstąpił od reguły nieudzielania wywiadów, przekroczył „silentium”, czyli ciszę, i dobrze się stało, ponieważ w sposób niezwykły opowiada o pracy z Janem Pawłem, zwłaszcza o wyzwaniach związanych choćby z Ameryką Łacińską i teologią wyzwolenia. Papież Benedykt XVI wspominał też o zupełnie prywatnych spotkaniach z naszym rodakiem. Dla mnie poruszające były te słowa: „Stawało się dla mnie coraz bardziej oczywiste, że Jan Paweł II był świętym”. Co ciekawe, pytania do wywiadu przygotowałem w języku włoskim, natomiast papież senior odpowiedział mi w języku niemieckim. Arcybiskup Georg Gänswein wyjaśnił mi, że Benedykt XVI używa niemieckiego zawsze wtedy, kiedy chce wyrazić swoje najgłębsze przemyślenia i emocje.
IDS – Poruszające i bardzo wymowne jest też świadectwo kardynała Andrzeja Marii Deskura.
– Tak, jest szczególnie ważne, ponieważ kard. Deskur był najbliższym przyjacielem Jana Pawła II w Watykanie. Pierwszy wyjazd papieża poza Watykan i wizyta w Klinice im. Gemellego były związane właśnie z osobą Deskura, wówczas przewodniczącego papieskiej Komisji ds. Środków Społecznego Przekazu, który w przeddzień konklawe miał udar i był w ciężkim stanie.
IDS – Jednak ta przyjaźń zaczęła się dużo wcześniej?
– Karol i Andrzej poznali się w 1945 roku w Krakowie, w seminarium. Wojtyła był na czwartym, a Deskur na pierwszym roku. Kardynał wspomina, że już wtedy młody Karol dał się poznać wszystkim jako ktoś wyjątkowy. Gdy rok później rozeszła się w seminarium wiadomość, że Wojtyła ma być wyświęcony na kapłana i wysłany na studia do Rzymu, nikt mu nie zazdrościł, ponieważ wszyscy seminarzyści i wykładowcy bardzo go lubili i byli pod wielkim wrażeniem jego inteligencji, solidnej wiedzy i głębokiej duchowości.
„Pewnego dnia ktoś z kolegów umieścił na drzwiach jego pokoju kartkę z napisem: Karol Wojtyła – przyszły święty” – wspominał Deskur. Po siedemdziesięciu latach od tego wydarzenia, w 2013 roku, napis na drzwiach seminaryjnego pokoju stał się faktem, gdy papież Franciszek ogłosił wiernym na całym świecie, że mamy nowego świętego – Jana Pawła II. I to były rzeczywiście prorocze słowa. Nasz Wielki Rodak jest znany i szanowany na całym świecie. Był i jest najbardziej wymowną wizytówką Polski, a także Solidarności jej dziedzictwa.
IDS – Dziękujemy za rozmowę.