Początek roku i początek marca łączy w sobie dwie ważne rocznice, które klamrą złączone ze sobą nie mogą istnieć jedna bez drugiej.

„Wobec wkraczającej na ziemie nasze regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza…” – z rozkazu Tadeusza Bora-Komorowskiego o rozpoczęciu akcji „Burza”.

Początek roku i początek marca łączy w sobie dwie ważne rocznice, które klamrą złączone ze sobą nie mogą istnieć jedna bez drugiej. 15 stycznia 1944 roku 27 Wołyńska Dywizja Armii Krajowej rozpoczęła akcję „Burza”. Natomiast 1 marca 1951 roku w mokotowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej zgładzono przywódców IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, organizacji, która wbrew otaczającej rzeczywistości starała się realizować przesłanie akcji „Burza” – wobec Rosjan i polskich komunistów występować jako gospodarz. Od 10 lat rocznica tego wydarzenia 1 marca jest Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Skala sprzeciwu społeczeństwa polskiego wobec nowej okupacji sowieckiej była tak duża, że dziś większość historyków uważa ten okres za Polskie Powstanie Antykomunistyczne. Żołnierze walczący w tym powstaniu ani nie byli nieliczni, ani nie byli bandytami. Łatwo jest zdefiniować wroga, gdy mówi w obcym języku, ubrany jest w inny mundur i wygląda inaczej niż my. Trudniej, gdy w – teoretycznie – polskim mundurze, pod narodowymi symbolami i mówiąc po polsku strzela do ciebie i służy okupantowi. W PRL popularny był pewien dowcip: „Co wspólnego ma Amor i czerwonarmista? – Jeden i drugi biega z gołym tyłkiem, uzbrojony po zęby strzela do wszystkiego, co się rusza i mówi, że to z miłości”. Ten z pozoru zwykły żart niesie w sobie obraz czasów, gdy za fasadą Bieruta i Cyrankiewicza, tańczących z dziećmi w kronikach filmowych (z oddaniem i pasją czytanych przez Andrzeja Łapickiego), UB i NKWD z towarzyszami Julią Brystygierową i Józefem Goldbergiem vel Różańskim mordowały i torturowały każdego, kto choćby myślał o sprzeciwie wobec nowemu porządku. Później ten sam Andrzej Łapicki w kolejnych kronikach z taką samą pasją potępiał ich jako zwyrodnialców i zbrodniarzy na usługach zachodnich imperialistów podczas relacji z pokazowych procesów sądowych.

Choć przyjmuje się, że walka zbrojna z komunistami trwała co najmniej do 1947 roku, kiedy to w ramach ogłoszonej amnestii „ujawniło się” i złożyło broń około 80 tysięcy żołnierzy, to walka przeciwko władzy radzieckiej w Polsce nie skończyła się właściwie aż do upadku komunizmu w 1989 roku. Ostatni żołnierz niezłomny Józef Franczak, pseudonim „Lalek”, zginął z bronią w ręku 21 października 1963 roku. Jednak sens świętowania Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych to oprócz niezłomnych, także pamięć tych, którzy zginęli za Polskę w Poznaniu w 1956, na Wybrzeżu w 1970, zakatowanych księży i działaczy zabitych przez „nieznanych sprawców” oraz tych, którzy narażali swoją wolność, życie i przyszłość w gorących miesiącach 1980 roku. Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to także dzień tych blisko 10 milionów „żołnierzy” Solidarności walczących bez broni o to, by dziś można było mówić o Polsce znów, że jest wolna.

Wyszukaj na stronie

Anuluj wyszukiwanie