Dziś mija 10 lat od tragicznej katastrofy rządowego samolotu Tu-154. Zginęli w niej Prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią Kaczyńską, osoby wchodzące w skład polskiej delegacji na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej oraz załoga samolotu. Na pokładzie maszyny było łącznie 96 osób.
W sobotni poranek 10 kwietnia 2010 roku nic nie zapowiadało tragedii, która do dziś budzi smutek, zadumę i niedowierzanie. Smutek, bo zginęło tak wiele osób stanowiących polską elitę środowisk politycznych, wojskowych, społecznych, ale przede wszystkim patriotycznych. Zadumę, bo do tej tragicznej katastrofy lotniczej doszło w drodze na obchody 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej, która w 1940 roku już raz odebrała Polsce tak wielu cennych obywateli. Niedowierzanie, bo tak trudno uwierzyć, że splot wypadków doprowadził do katastrofy samolotu na pokładzie, którego zginęli Prezydent RP Lech Kaczyński z Pierwszą Damą, ostatni prezydent RP na uchodźstwie, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw oraz organizacji kombatanckich i społecznych. Samolot Tu-154 runął na ziemię krótko przed godziną 9 w miejscowości Pieczersk, 1,5 kilometra od lotniska Siewiernyj w Smoleńsku.
Na przestrzeni lat katastrofa rządowego samolotu Tu-154 stała się bardzo emocjonalnym tematem polskiej debaty publicznej. Wciąż trwa wyjaśnianie przyczyn tamtej tragedii. W „Rejestrze zdarzeń lotniczych 2010”, opublikowanym na ówczesnych stronach internetowych Ministerstwa Infrastruktury, katastrofę oznaczono sygnaturą 300/10 z adnotacją, że jednostką badającą jest komisja obca (komisja rosyjska). W Polsce śledztwo prokuratorskie w sprawie katastrofy prowadziła prokuratura wojskowa, a w późniejszym okresie również prokuratury powszechne. Na razie nie wiadomo, kiedy dobiegnie ono końca.
Lech Kaczyński został prezydentem RP po wygranych 23 października 2005 roku wyborach, w których zdobył ponad 8 milionów głosów Polaków. Już wcześniej jako polityk cieszył się dużą popularnością i zaufaniem społecznym. Szczególnie kiedy zajmował stanowisko prezydenta Warszawy, jako prezes kierował Najwyższą Izbą Kontroli oraz gdy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, a także tuż po transformacji, kiedy piastował funkcję ministra stanu ds. bezpieczeństwa w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
Lech Kaczyński w swojej działalności publicznej zawsze pamiętał o źródłach swojego doświadczenia politycznego: Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża i Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym „Solidarność”, który powstał w 1980 roku jako symbol zwycięstwa Polaków nad totalitarną władzą i spełnienie modlitwy Jana Pawła II z placu Zwycięstwa w Warszawie, gdzie padło słynne wołanie papieża o odnowę duchową Polski.
W 1981 roku został delegatem gdańskiego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” na I Krajowy Zjazd Delegatów związku w Gdańsku; wybrano go na członka komisji programowej. Przewodniczył zespołowi do spraw uregulowania stosunków z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Zaangażowany był w działalność Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej oraz w prace tajnej Regionalnej Komisji Koordynacyjnej NSZZ „Solidarność”. Uczestniczył w pracach regionalnej Rady Pomocy Więźniom Politycznym w Gdańsku. W czasie strajków w 1988 roku w maju i sierpniu wraz ze swoim bratem Jarosławem Kaczyńskim doradzał robotnikom strajkującym w Stoczni Gdańskiej. Był osobą, która wniosła bardzo wiele dla odzyskania przez Polskę suwerenności po 1989 roku.
W trakcie działalności politycznej starał się wdrażać ideały Solidarności, niezależnie od stanowiska, które piastował. 31 grudnia 2005 roku w swoim pierwszym prezydenckim orędziu noworocznym powiedział m.in.: „Nie wolno zapomnieć o ludziach, o całych środowiskach i regionach, które niewiele skorzystały na przemianach. Trudno jest osobom bezrobotnym, biednym, pozbawionym perspektyw cieszyć się z dobrych wskaźników ekonomicznych. Dlatego nasza solidarność musi być realna i docierać do konkretnych ludzi. Musi też być oparta na społecznym dialogu, umowie między różnymi stronami życia politycznego i gospodarczego. Jestem przekonany, że to najlepsza droga do tego, byśmy w nadchodzących latach coraz częściej myśleli i mówili o naszym państwie »my«, a nie »oni«”.
Był pierwszym prezydentem III RP, który przywrócił godne miejsce i szacunek wielu działaczom opozycji antykomunistycznej zupełnie zapomnianym przez nowe elity polityczne. Dlatego dla znaczącej części społeczeństwa pozostanie człowiekiem Solidarności.
Dziś Instytut Dziedzictwa Solidarności miał uroczyście upamiętnić tę rocznicę otwarciem wystawy pt. „Lech Kaczyński 1949–2010. Człowiek Solidarności”. Z uwagi na pandemię koronawirusa SARS-CoV-2 otwarcie wystawy odbędzie się jednak w późniejszym terminie.
Odsłonięcie pomnika Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego 10.11.2018. Warszawa Fot. Adam Guz / KPRM / Public domain